0:0
Dalej (niestety) przy pustym blaszoku, piłkarze Rafała Góraka podejmowali Sandecję Nowy Sącz. Miały być pewne trzy punkty, a był tylko jeden...
Mecz nie zachwycił, ale było kilka momentów... 13 minuta mogła okazać się szczęśliwa dla GieKSy, a pechowa dla gości. Michał Kołodziejczyk zagrał piłkę głową w pole karne, ale nie doszedł do niej Jakub Arak. W 20 minucie szczęście uśmiechnęło się do gospodarzy. Na strzał z 25 metrów zdecydował się Michał Walski, jedna piłka po jego strzale trafia w poprzeczkę. W odpowiedzi strzał Michała Urynowicza mija bramkę Sandecji. W 27 minucie gracz gości Tomasz Boczek uderza, ale Dawid Kudła jest na posterunku i wybija piłkę na róg. Więcej się nic ciekawego nie działo w pierwszej połowie i do przerwy mięliśmy remis.
W drugiej połowie nie oglądaliśmy fajerwerków, ale oba zespoły mogły strzelić bramkę. W 56 minucie na strzał zdecydował się Maciej Mas, ale piłka znów trafia w poprzeczkę! W 66 minucie - najlepszy chyba na boisku młodzieżowiec - Krzysztof Toporkiewicz kapitalnie zagrywa do Masa, a ten naciskany przez obrońcę GieKSy uderza z 5 metrów nad poprzeczką. Końcówka należała do gospodarzy, którzy próbowali strzelić zwycięską bramkę. Najbliżej tego był Kołodziejski, który po zagraniu Daniela Dudzińskiego trafił w słupek.
Zasłużony remis po słabym meczu. Trzeba dodać, że widoczny był brak w szeregach gospodarzy Adriana Błąda i Rafała Figla, którzy poczynania swoich kolegów oglądali z trybun. Nie było kibiców na blaszoku, byli za to kibice z Nowego Sącza, którzy przez cały mecz dopingowali swoich piłkarzy.
GKS Katowice - Sandecja Nowy Sącz 0:0
źródło: własne, Rafał Sacha
foto: Łukasz Polczyk