Jak zaczęła się Panów przygoda z piłką nożną?
Andrzej Jurasz: W moim przypadku od kibicowania drużynie GKS-u Katowice. Urodziłem się na Żywiecczyźnie, więc właściwie początkowo związany byłem z drużynami z tamtego rejonu. Trenowałem też biegi narciarskie w klubie Metal Węgierska Górka. Na Śląsku mieszkam już przeszło ponad 40 lat. Kiedy rozpocząłem pracę na kopalni Murcki, zaczęła się moja działalności w Klubie MK Górnik Katowice, gdzie byłem członkiem Zarządu. W późniejszym czasie – w 2000r. – zostałem radnym dzielnicy Kostuchna odpowiedzialnym za tzw. „komórkę sportową”. Około 2005 roku zacząłem działać przy GKS-ie Katowice, za sprawą mojego znajomego, ówczesnego Prezesa, Jana Furtoka, pracując z młodzieżą.
Mateusz Jurasz: W podstawówce zapisałem się z kolegami do Podlasianki Katowice, tam wypatrzył mnie trener Kaleta i zaproponował przejście do drużyny GKS-u Katowice. Właśnie w tym Klubie przeszedłem wszystkie szczeble drużyn młodzieżowych, a po skończeniu etapu juniora rozpocząłem trenowanie grup młodzieżowych.
Jesteście więc trenerami. Kontynuujecie jakieś rodzinne tradycje? Jak wyglądało Wasze przygotowanie do tej pracy?
AJ: Właściwie jesteśmy pierwsi w rodzinie tak mocno związani z piłką nożną. Mam jednak nadzieję, że tradycja będzie kontynuowana.
MJ: Jestem absolwentem Akademii Wychowania Fizycznego w Katowicach i trenerem UEFA B. Doświadczenie zdobywałem i zdobywam nadal w młodzieżowych grupach GKS-u Katowice, gdzie jako trener pracuję od 2013 roku.
A jakie były początki Akademii Piłki Nożnej Katowice, którą prowadzicie?
AJ: To był pomysł Matiego…
MJ: Będąc jeszcze na studiach wpadłem na pomysł otwarcia szkółki. Tata wsparł mój projekt zajmując się kwestiami organizacyjnymi. Ja zaś zająłem się sprawami sportowymi. Chcieliśmy zaktywizować południowe dzielnice Katowic – Piotrowice były właściwie „piłkarską pustynią” – i tak rozpoczęliśmy nabory na dawnym boisku Kolejarza w Katowicach. Początki były trudne. Przyszło paru chłopaków z rocznika 2001, jednak z każdym treningiem było ich więcej, co pozwoliło na utworzenie naszej pierwszej drużyny. Potem przyszli młodsi zawodnicy i na dobre rozpoczęliśmy funkcjonowanie.
AJ: Faktycznie początki były trudne. Stowarzyszenie zarejestrowaliśmy w 2013 roku. Na pierwszym treningu było 2 chłopaków! Obecnie Klub liczy ponad 200 zawodników, między innymi dzięki połączeniu się z UKS Victoria i UKS Bonito. A historie z boiskiem – to dopiero były przeboje! Najpierw boisko traktowano jako wybieg dla psów, dziki też nie zapominały o tym miejscu. Ostatecznie, dzięki ówczesnemu V-ce Prezydentowi Marcinowi Krupie, udało się ogrodzić ten teren i zapewnić chłopakom w miarę przyzwoite miejsce do gry.
Jak wygląda współpraca z samorządem?
AJ: Na początku dotacje były bardzo niewielkie. W tym roku dotacja była już dosyć konkretna. Miasto nam ciągle pomaga. Nie ukrywam jednak, że początki były trudne – na funkcjonowanie szkółki musiałem wykładać swoje pieniądze.
Czy prowadzenie stowarzyszenia to wyzwanie (organizacyjne/szkoleniowe?)
MJ: Tak jak mówiłem wcześniej sprawami organizacyjnymi zajmuje się Prezes – mój tata. Ja wziąłem na siebie kwestie szkoleniowe. Muszę pogodzić to z funkcja trenera w GKS-ie Katowice, co nie zawsze jest proste. Obowiązków jest dużo, ale przy odpowiedniej organizacji da się to pogodzić.
A jakie są Wasze plany na przyszłość związane z Akademią?
AJ: Obecnie próbujemy zorganizować filię na Murckach, reaktywując tam boisko w parku. Naszym zamysłem jest to, aby dzieciaki z tej dzielnicy nie musiały dojeżdżać na Asynka.
Mateusz, a jak wygląda twoja praca z młodzieżą? Czy coś się zmieniło w pracy szkoleniowej po wybuchu pandemii?
MJ: Na co dzień pracuję z zawodnikami w rożnym wieku. W GKS-ie ze starszymi zawodnikami, natomiast w APN-ie Katowice z młodszymi. Właściwie całe życie toczy się wokół piłki. Codzienne treningi, weekendowe mecze. Początki pandemii wiązały się ze sporymi zmianami, głównie dla zawodników i rodziców. My, jako trenerzy, przygotowaliśmy indywidualne plany treningowe dla zawodników, natomiast to oni musieli się zmierzyć z wyzwaniem i sami ten trening przeprowadzić. Cieszę się ze treningi wracają do normalności i można już popracować z zawodnikami na boisku.
AJ: Tak, powoli wszystko wraca do normy. Oczywiście jeszcze nie wszyscy rodzice są gotowi na to, aby posłać swoje pociechy na boiska. Dajemy jednak rodzicom i zawodnikom czas. Zresztą nawet w najgorszym czasie pozostawialiśmy rodzicom wybór – czy zechcą opłacać składkę i wspomóc Klub, czy po prostu nie mogą sobie na to pozwolić. Podchodzimy do decyzji rodziców ze zrozumieniem i liczymy na to samo z ich strony. Ten czas dla nikogo z nas nie jest łatwy. Wiadomo jak obecnie wyglądają treningi – dezynfekcja, zamknięty budynek klubowy, rodzice nie wchodzą na teren boiska, po każdej grupie dezynfekcji poddawany jest sprzęt i umywalnia. To obecnie standard.
Wszyscy czekamy na powrót starej „normalności”. Dziękuję za rozmowę.