Aktualności

4 LO: NA 100-LECIE GRAD BRAMEK

11/10/2023 16:35

Historyczne, sportowe święto w Łazach, było okazją, do spotkania nie tylko starszych zawodników w ramach towarzyskiego meczu oldboyów, ale i uhonorowania zasłużonych działaczy. W meczu o punkty, taryfy ulgowej jednak nie było.


0:9

 

Tegoroczny beniaminek, termin X kolejki połączył z piłkarskim świętem. MKS funkcjonuje w piłkarskich strukturach już jeden wiek, dlatego przyszła pora na huczne obchody. Rozpoczęło się od spotkania oldboyów z sąsiednią Unią Ząbkowice, następnie pokaz swoich umiejętności zaprezentowali młodzi adepci futbolu z UKS Jedynka. Natomiast przed spotkaniem mistrzowskim, Prezes Śląskiego ZPN Henryk Kula wraz z Prezesem Podokręgu Sosnowiec Józefem Grząba wręczyli pamiątkową tablicę, voucher i sprzęt sportowy. Wcześniej, honorowe odznaki PZPN otrzymali niezwykle zasłużeni dla funkcjonowania klubu, m.in. Leszek Koszewski, Andrzej Miśkowiec, Hubert Maciążek, Przemysław Szczygieł, czy Adam Iwiński. 

Po niezapomnianych chwilach dla Miasta Łazy, przyszedł kolejny sprawdzian z bardzo wymagającym rywalem, którym niewątpliwie była ekipa AKS-u Mikołów. Cóż, w piłkarskim świecie funkcjonuje powiedzenie, że "nazwiska nie grają", ale postawa podopiecznych trenera Adama Krzęciesy całkowicie zaprzeczyła tym słowom. Niejeden szkoleniowiec chciałby mieć do dyspozycji jeszcze przed chwilą biegającego po boiskach I ligi Łukasza Janoszkę, syna jeszcze bardziej popularnego "Ecika", czy też całkiem pokaźną grupę byłych czwartoligowców jak Szczepek, Nawrocki, czy Ściętek. Tą wartość było widać na boisku, przede wszystkim w takich elementach jak wymienność pozycji, czy łatwość do dochodzenia do klarownych sytuacji. Nie zmienia to faktu, że to gospodarze postraszyli dwoma pierwszymi klarownymi sytuacjami. W 17 minucie z wolnego dośrodkowywał Łuszczyński, pierwsza główka w polu karnym dała szansę na poprawę i zagrożenie bramce, ale arbiter odgwizdał spalonego. Pięć minut później, bardzo szybka piłka na lewą stronę sprawiła, że Adrian Piżuch nie kalkulował tylko poszedł z nią przy nodze w kierunku pola karnego, ale strzał przeszedł minimalnie nad poprzeczką. W 21 minucie cieszyli się, ale goście. Po zamieszaniu w polu karnym, piłka trafiła tuż przed bramką pod nogi Jakuba Nowaka, a temu pozostało tylko skierować ją do bramki, choć gospodarze jeszcze programowali pozycję spaloną. Trzy minuty później, swój kunszt pokazał Łukasz Janoszka, podszedł do stałego fragmentu gry w bocznej strefie, uderzył w pole karne, gdzie nikt nie przeciął piłki, więc ta wpadła tuż przy długim słupku. Po kolejnych trzech minutach, goście skorzystali z prezentu, a dokładnie Kamil Ściętek, który czujnie po złym wyprowadzeniu piłki przez zawodnika z pola zdecydował się na strzał, a futbolówka odbiła się po murawie od słupka i wynik brzmiał już 0-3. Chwilę później, bardzo duża luka w środku pola sprawiła, że podanie do nogi dostał Wasiak, ale nieznacznie się pomylił strzelając obok bramki. W 31 minucie było już po meczu. Łukasz Janoszka, groźnie uderzał z 11 metrów, Marcin Droździk jeszcze sparował piłkę, ale nie pilnowanemu przy słupku Łobodzie pozostało tylko dołożyć nogę na 0-4. Akcja z 40 minuty była prawdziwą wisienką na torcie, pod kątem zachowania zawodników Mikołowa. Otóż piłkę zagraną z prawej strony wzdłuż pola karnego zdawało się, że przyjmie Furczyk, ale sprytnie ją przepuścił między nogami wiedząc, że za nim jest kolega z drużyny, który został zahaczony nogą rywala w polu karnym, a arbiter nie mógł mieć wątpliwości. Do jedenastki podszedł kapitan Kamil Ściętek i mocnym strzałem nie dał szans Droździkowi. Na bramkę honorową w tej pierwszej części miał jeszcze szanse Adrian Piżuch, ale uderzył mocno, jednak w boczną siatkę. 

W przerwie, trener Krzęciesa zdecydował się, aż na trzy zmiany, a o sile ławki niech świadczy, że wchodził z niej m.in. Szymon Kapias. Obraz gry nie uległ zmianie i już w 51 minucie piłka znów była w sieci, podobnie jak w 67 minucie, kiedy z rogu piłkę głową uderzył środkowy obrońca Kostowski, a futbolówka odbiła się jeszcze od słupka i przeszła za linię bramki. Ławka mikołowian jeszcze nie ochłonęła z radości, a spod linii końcowej wystawiał piłkę Banasiak po to, żeby jego kolega z drużyny Kamil Ściętek mógł skompletować dokładając nogę hattricka. Po tej akcji goście mocno zluzowali swoje szeregi i mogło się to, co najmniej trzykrotnie zemścić. Najpierw starszy Łukasz Piżuch zauważył wychodzącego na skrzydle brata Adriana, ten uderzył czubkiem buta, piłka turlała się w kierunku bramki, ale przeszła po zewnętrznej części słupka. W 80 minucie, groźnie przed Szczepka dogrywał z rogu Łuszczyński, ale ten piąstkując ochronił zespół. Po chwili znów aktywny Piżuch miał szansę, po szybkim wznowieniu gry ze stałego fragmentu, ale bramka Szczepka nadal była "zaczarowana". Bramkarz ponownie wzniósł się na wyżyny, kiedy po uderzeniu z dystansu przeniósł piłkę na róg, jak również, kiedy po raz kolejny Łuszczyński szukał po rogu swoich kolegów w centralnej części szóstki, ale zamianę tego dośrodkowania na asystę, wybił im ponownie z głów Szczepek. Niewykorzystane sytuacje na bramę honorową się zemściły, kiedy wprowadzony Brun, dostał piłkę na lewym skrzydle i mając dużo miejsca skierował ją między nogami rywala ustalając wynik na 0-9.

Dzięki zwycięstwu i niespodziance w Wojkowicach, AKS zbliżył się do lidera na jeden punkt, natomiast gospodarze muszą jeszcze poczekać na pierwsze zwycięstwo, będąc liderem meczów remisowych.

 

ŁAZOWIANKA ŁAZY - AKS MIKOŁÓW   0:9 (0:5)

Nowak 21, 51, Janoszka 23, Ściętek, 27, 40-k., 69, Łoboda 34, Kostowski 67, Brun 85

 

MKS: Droździk- Pająk (65. Stanisławek), Białek, Wilk, Szczypa (85. Gąsior)- Gołda, Osiecki, Piżuch Ł., Piżuch A.- Łuszczyński- Laskowski (70. Szczygieł)
 
AKS: Szczepek- Osiecki, Nawrocki (46. Kapias), Kostowski, Mrozik (46. Biłka)- Nowak (54. Sawicki), Purczyk, Ściętek, Janoska (46. Tabiś), Łoboda (60. Brun)- Wasiak (65. Banasiak) 
 

źródło: własne, lokalnapilka.pl

foto: lokalnapilka.pl