Ciekawostką na początek jest to, że było to pierwsze spotkanie w tym sezonie, w tej grupie, które zakończyło się wynikiem bezbramkowym... Jednak tak nie musiało być. Choć obie drużyny nie stworzyły jakiś 100 % sytuacji, ale były momenty, gdzie pachniało bramką.
W 14 minucie, zawodniczka gospodarzy Katarzyna Heblik oddała strzał z pola karnego, ale bramkarka gości Magdalena Miśta była na posterunku. W 19 minucie piłkarki Tygrysków przeprowadziły ładną akcję. Weronika Bystrzowska zagrała ze skrzydła dokładną piłkę do Wiktorii Antończyk, a ta stojąc na jedenastym metrze fatalnie spudłowała. To nie był udany dzień Antończyk. W 26 minucie pognała sama na bramkę Warty i będąc tylko przed bramkarką z Zawiercia, uderzyła z całej siły nad poprzeczką. Groźnie było pod bramką gospodyń dopiero w 37 minucie. Piłkarki Warty wykonywały rzut wolny. Do piłki podeszła Nikola Piechota, która oddała celny strzał na bramkę, ale Alicja Rębielak popisała się ładną paradą. Do przerwy zatem był remis 0:0.
Niestety druga połowa była słabsza od pierwszej i nie zanotowaliśmy nic, co by było godne uwagi. Oba zespoły próbowały coś zdziałać, ale nic nie wychodziło. Kolejną ciekawostką był fakt, że zawodniczka Tygrysków Heblik, dwukrotnie składała się w tym meczu do strzałów "nożycami", ale piłka jakoś nie weszła na nogę. Mamy nadzieję, że do trzech razy sztuka i w kolejnym meczu piłkarka ze Świętochłowic trafi w końcu do siatki strzałem z przewrotki!
Wyrównany mecz i zasłużony remis, który nie krzywdzi żadnej z drużyn. Z tą opinią zgodzili się po meczu obaj szkoleniowcy. Ryszard Stefański - trener Tygrysków i Bartosz Kubisa - trener Warty. Na całe opinie trenerów zapraszamy do środowego OPM-a.
TYGRYSKI ŚWIĘTOCHŁOWICE - WARTA ZAWIERCIE 0:0
źródło: własne, Rafał Sacha
foto: Rafał Sacha - lokalnapilka.pl