Podokręg

Najważniejszy dzień z życia 100-latka – Jastrząb Bielszowice

9/12/2020 11:28

Prezesowi Jastrzębia Bielszowice Markowi Nowokowi klub kojarzy się z rodziną.


Wiceprezesem jest jego brat bliźniak Dariusz. Syn grał w bielszowickiej drużynie, ale wyeliminowała go kontuzja kolana, z którą Dorian boryka się w dalszym ciągu. Na murawie w 2020 roku był jednak widoczny bratanek Patryk oraz zięć Radosław Seidel, a także narzeczony bratanicy Paweł Kaizik.

- Tak naprawdę jesteśmy w klubie jedną wielką piłkarską rodziną – mówi Marek Nowok. - Nie tylko od święta, ale także na co dzień o czym mogliśmy się przekonać w tym specyficznym, kończącym się roku. Zaczęliśmy go jak na jubilata przystało od trzech turniejów, którymi na przełomie stycznia i lutego weszliśmy w 100-lecie. Zaczęliśmy od rozgrywek dla dzieci z rocznika 2006 i młodszych. Tydzień później grały dzieci z rocznika 2008 i młodsze, a zakończyliśmy turniejem dla dzieci z rocznika 2010 i młodszych. Udało się nam też jeszcze klubową zabawę karnawałową 15 lutego i na tym się niestety imprezy jubileuszowe skończyły. Nikt w połowie lutego nie sądził, że nie będziemy grali w rundzie wiosennej, ani że nie odbędzie się zaplanowany na 6 czerwca mecz wspomnień Bielszowiccy Oldobje – Dzisiejszy Jastrząb. Także cała jubileuszowa gala, która miała się odbyć 26 czerwca, bo tego dnia powstał nasz klub, została odwołana, a myśleliśmy o dużej imprezie w Parku Miejskim Strzelnica i planowaliśmy, że 300 miejsc pod namiotami się wypełni.

- Czy zrezygnowaliście z tych planów?

- Na razie niczego nie rezerwujemy na następny rok, ale jeżeli będzie można organizować spotkania to w okolicach dnia „urodzin klubu” coś zrobimy, żeby pokazać historię i porozmawiać o przyszłości naszego klubu.

- Jakie wydarzenie z 2020 roku najbardziej zapadło panu w pamięć?

- Był taki mecz, w którym nasza drużyna prowadzona przez trenera Dariusz Ogońskiego zagrała bardzo dobrze. W czwartej kolejce rundy jesiennej pokonaliśmy 2:1 Grunwald. W 20 minucie straciliśmy gola, ale tuż przed przerwą Marcin Michalski główkując po rzucie rożnym i Patryk Nowok po sprytnie wykonanym rzucie z autu strzelili gole, które dały nam zwycięstwo z faworytem rozgrywek. Do 7 kolejki byliśmy nawet liderem naszej klasy A, ale ostatecznie zakończyliśmy rundę jesienną na 4 miejscu.

- Kto jest piłkarską wizytówką waszego klubu?

- Wyjątkową postacią jest Norbert Potyka, który grał w naszym klubie w latach sześćdziesiątych i nad, choć ma już 75 lat, jest bardzo aktywny, bo przychodzi na każdy mecz i pomaga w klubowej działalności. Naszym wychowankiem, który najwyżej zaszedł w piłkarskiej hierarchii jest natomiast Sebastian Gielza, który grał i strzelał gole na zapleczu ekstraklasy w GKS-ie Katowice, Ruchu Radzionków i Rozwoju Katowice. Obecnie w naszym zespole kapitanem jest Marcin Michalski, który jest wychowankiem klubu i gra w nim całe piłkarskie życie, a naszym snajperem jest 19-latek Adam Gosz. Pochwalić muszę jednak cały zespół, bo naprawdę mamy kolektyw.

- Jakie macie plany na 2021 rok?

- Przypomnę, że na 2020 roku nie dostaliśmy żadnej dotacji z miasta, które odcięło się od sportu. Nawet na szkolenie dzieci i młodzieży klubu w Rudzie Śląskiej nie dostały wsparcia. Mimo to przetrwaliśmy i działamy. Nie poddajemy się. Gdy zapowiedzieliśmy, że podniesiemy składki członkowskie zostało to przyjęte ze zrozumieniem. Do rozgrywek mamy zgłoszonych 5 drużyn młodzieżowych i 2 seniorskie, bo gramy w klasie A i B, ale najbardziej cieszymy się z dwóch grup naborowych, w których ćwiczą dzieci z roczników 2013/2014 i 2015/2016. O sportowych awansach w tym sezonie nie myślimy, bo wiosną przyszłego roku możemy być „bezdomni”. Mamy dostać od PGG w związku ze szkodami górniczymi środki na remont boiska i to jest nasz cel. Liczymy w ciągu trzech-czterech miesięcy, że uda się nam wyremontować płytę główną i przygotować boisko treningowe o rozmiarach 60 na 30 metrów ze sztuczną nawierzchnią. Z takim zadaniem wchodzimy w nowe stulecie klubu.