Podokręg

Najważniejszy dzień z roku 100-latka – Naprzód Lipiny

4/12/2020 11:23

Prezes Naprzodu Lipiny Andrzej Piontek nie jest zadowolony z kończącego się roku, który zapowiadał się jako świąteczny czas jubileuszowych imprez sportowych, ale z powodu sytuacji epidemicznej został okrojony do minimum.


- Udało się nam z tych wszystkich planów i zamierzeń zrealizować tylko galę 100-lecia – mówi Andrzej Piontek. - Zorganizowaliśmy ją wspólnie ze Śląskiem Świętochłowice, przy bardzo wydatnej pomocy władz naszego miasta. Ten pomysł wspólnego świętowania wziął się stąd, że praktycznie obydwa kluby zostały założone w tym samym czasie, bo Śląsk 20 lutego, a my 3 marca 1920 roku. Obydwa łączy także idea powstania, czyli inspiracja Polskiego Komitetu Plebiscytowego, a później nasze dzieje się przeplatały. Za wspólną galą przemawiało także to, że około 80 procent ludzi zapraszanych przez nas było także na liście Śląska od władz miejskich poprzez zawodników na kibicach kończąc. I cieszymy się, że wpadliśmy na ten pomysł wspólnego świętowania, bo zrealizowaliśmy niejako w ostatniej chwili przed nastaniem pandemii.

- Który dzień z roku 100-letniego Naprzodu Lipiny był najradośniejszy?

- Trudno znaleźć taki dzień, bo COVID-19 powywracał wszystkie plany sportowe. Rozgrywki wiosenne się nie odbyły. Jubileuszowe mecze z Piastem Gliwice oraz III-ligowcem ze Szkocji, zaplanowane na lato, także musieliśmy odwołać, a runda jesienna jeszcze trwa, bo mecze były odwoływane i przekładane. Mamy jeszcze do rozegrania spotkania z Górnikiem 09 Mysłowice i Wawelem Wirek, z którym umówiliśmy się na 13 grudnia, a to i tak nie będzie koniec rundy. Memoriał Reinharda Piontka i wiele imprez z festynem lipińskim, także pod szyldem 100-lat Naprzodu, także zostały odwołane, a raczej przełożone, bo na pewno gdy już sytuacja na to pozwoli, wrócimy do tych planów. Póki co jednak nie organizujemy nawet corocznych klubowych spotkań wigilijnych, na których zwykle dziękowaliśmy tym, którzy nam pomagają i nas wspierają z Urzędem Miasta i spółkami miejskimi na czele.

- Na którym meczu miał pan najwięcej satysfakcji?

- Był taki mecz. Graliśmy na swoim boisku z GKS-em II Katowice, który przyjechał w mocnym składzie i choć pierwszy strzelił nam gola, to po bramkach Adriana Pałki i Marka Świerczyny odrobiliśmy stratę z nawiązką. Od 60 do 93 minuty prowadziliśmy 2:1, ale w ostatnich sekundach goście wyrównali. Zagraliśmy jednak dobrze i miło się na grę naszej drużyny patrzyło.

- Kto w 100-letniej historii Naprzodu Lipiny zostawił najtrwalszy ślad?

- Naszą piłkarską wizytówką jest Ryszard Piec – patron naszego stadionu. Całe życie związany był z Lipinami. Jako zawodnik Naprzodu reprezentował Polskę na Igrzyskach Olimpijskich w Berlinie i mistrzostwach świata w 1938 roku, grając w legendarnym meczu z Brazylią przegranym przez biało-czerwonych 5:6. Ponadto od nas w piłkarski świat ruszył Antoni Piechniczek, który jest Prezesem Honorowym naszego klubu. To są nasze symbole.

- A kto dzisiaj jest wizytówką drużyny grającej w klasie okręgowej?

- Kapitanem jest Jakub Grzybowski. Zawodnikiem i udzielającym się w klubie działaczem jest Grzegorz Szpitol, a wychowankiem, zawodnikiem i trenerem młodzieży Marek Świerczyna. Cały zespół jest jednak zaangażowany i liczę, że dzięki temu w rundzie wiosennej, w której przyjdzie nam grać w grupie drużyn walczących o utrzymanie zrealizujemy ten cel. Najważniejsze, żeby wreszcie zacząć normalnie trenować i grać dla ludzi. Miesiąc temu przez choroby i kwarantanny w klubie byłem praktycznie sam, ale rok 2020 już się kończy więc w nowy rok wejdziemy z nowymi nadziejami.