- Trzy opasłe tomy czekają na introligatora – mówi Teodor Wawoczny. - Na 100-lecie klubu opracowany został leksykon naszej historii dla pierwszej drużyny, zespołu rezerw i młodzieży.
- Który dzień z roku jubileuszowego uważa pan za najważniejszy?
- Ze sportowego punktu widzenia to całkiem świeża data, bo 21 listopada w ostatniej kolejce rundy jesiennej klasy A, pokonaliśmy 3:0 AKS Wyzwolenie CEZ Chorzów. Po golach strzelonych w ostatnich minutach, bo na 1:0 Dariusz Kot trafił w 82 minucie, a w doliczonym czasie gry dorzucił drugą bramkę, po której jeszcze na listę strzelców wpisał się Kamil Skorupa i umocniliśmy się na pozycji lidera. To było dla nas ważne, bo przecież zaczęliśmy sezon od dwóch przykrych porażek. Po nich odnieśliśmy jednak 9 zwycięstw z rzędu i mam nadzieję, że trzeci sezon w klasie A wreszcie zakończy się awansem. Natomiast z punktu widzenia gospodarza klubu mogę powiedzieć, że najbardziej zadowolony jestem z tego, że za własne pieniądze wykonaliśmy ogrodzenie bocznego boiska, gdzie zamontowane zostały także piłkochwyty oraz wymieniliśmy bramki na głównej płycie.
- Czy wiadomo kiedy dokładnie powstał wasz klub?
- Wiadomo, że w 1920 roku. Nie mamy jednak dokumentu, który by to potwierdził, dlatego nie zgadujemy, ani nie wymyślamy dnia założenia Klubu Sportowego Gwiazda Halemba, bo od takiej nazwy zaczęła się nasza historia. Według mojej wiedzy dokument założycielski jest w Nowym Jorku. Pan Antoni Steuer, historyk i pracownik Muzeum Historii Katowic, twierdzi, że tam właśnie został wywieziony razem z innymi cennymi dokumentami ze Śląska. Mamy jednak pewność, że działamy od 1920 roku, bo w tygodniku „Sportowiec”, ukazującym się w tamtych czasach opisano mecz z 3 października, kiedy to Gwiazda Halemba rozegrała spotkanie w Kochłowicach z tamtejszą drużyną Życie. Ta notatka jest zachowana na mikrofilmie w muzeum i to świadczy o tym, że 100 lat temu nasz klub działał. Natomiast od 1946 roku mamy już wiele dokumentów.
- Czego się nie udało zrobić w roku jubileuszowym?
- Pierwsza bolączka jest taka, że klub, który działa 100 lat nie otrzymał dotacji z miasta, bo jego władze nie uwzględniły w budżecie środków ani na bazę, ani na szkolenie dzieci i młodzieży, ani na rozgrywki seniorskie. Przetrwaliśmy mimo to i będziemy sobie także radzić w przyszłości. Nie udało się także zorganizować gali jubileuszowej, a planowaliśmy na listopad spotkanie na około 600 osób. Niestety sytuacja zdrowotna nam nie pozwoliła, ale nie rezygnujemy i czekamy na sprzyjający czas.
- Co jest największym sukcesem w dziejach klubu?
- W 1998 roku awansowaliśmy do II ligi, czyli na zaplecze najwyższej klasy rozgrywkowej. W pierwszym sezonie zajęliśmy w niej 8 miejsce, a gdy przymierzaliśmy się, żeby w następnym sezonie powalczyć o awans kopalnia Halemba wycofała się ze sponsoringu i tak zakończyły się nasze marzenia. Możemy się też pochwalić takimi wychowankami jak Artur Sobiech, 13-krotny reprezentant Polski, ale on był tylko w naszym klubie do 16 roku życia, a kiedy miał wejść do pierwszego zespołu przeszedł do Ruchu Chorzów, a później poszedł dalej. Dlatego nie ma go w plebiscytach, które organizujemy co pół roku, wybierając „Piłkarza Grunwaldu” i mamy już 91 edycję tych wyborów. Mamy też wybory jubileuszowe i Piłkarzem 60-lecia, 70-lecia i 90-lecia wybrany został Gerard Pawlik – grający w ekstraklasie w latach 1968-1974 w Zagłębiu Wałbrzych i ROW-ie Rybnik, a Piłkarzem 80-lecia wybrano Ludwika Gruszczyka broniącego w ekstraklasie w latach 1974-1976 bramki Szombierek. O tym, kto zostanie piłkarzem 100-lecia dowiemy się na początku przyszłego roku, bo wtedy ogłosimy wyniki.