Jesteś nie tylko szkoleniowcem?
Swoją przygodę z piłką nożną zaczynałem w Ruchu Chorzów, jednak po skomplikowanym złamaniu ręki i długiej przerwie związanej z rekonwalescencją zdecydowałem się na powrót na boisko w barwach Wyzwolenia Chorzów. Następnie w seniorskiej piłce przez kilka lat reprezentowałem GKS Grunwald Ruda Śląska, po czym swoją przygodę kontynuowałem w innych rudzkich klubach – Uranii Ruda Śląska oraz przez krótki czas w Jastrzębiu Bielszowice.
Długa droga…
To jeszcze nie wszystko. Przez kilka lat miałem przyjemność grać w Śląsku Świętochłowice, był też krótki powrót do Wyzwolenia, aż w końcu trafiłem do Naprzodu Lipiny, którego aktualnie jestem zawodnikiem. Z każdym z tych klubów wiążę miłe wspomnienia.
A czy doświadczenia z boiska pomagają w pracy szkoleniowej? Czy może stanowią w jakimś sensie przeszkodę? Czasem mówi się o tym, że najtrudniej zdać prawo jazdy temu, kto już jeździł autem.
Moim zdaniem doświadczenie z boiska jest bardzo przydatne w pracy trenera. Ciężko bez tego zrozumieć "szatnię" i wiele innych rzeczy, o których nie sposób przeczytać w książkach. Jednak trzeba być świadomym różnic w specyfice piłki młodzieżowej i dorosłej, żeby móc tę wiedzę odpowiednio wykorzystać np. by unikać w pracy z dziećmi "seniorskich" nawyków.
Choć byli tacy co uważali, że miałem potencjał, ostatecznie z różnych względów nie stałem się wybitnym piłkarzem, jednak uważam, że nie przeszkodziło mi to w zebraniu niemałego doświadczenia. W swojej przygodzie zawodniczej spotkałem naprawdę wielu trenerów. Bardziej i mniej uznanych. Starałem się analizować ich metody treningowe, aby jak najwięcej się nauczyć. Każdy z nich coś mi przekazał, jedni więcej, inni mniej... Czasem była to też nauka jakich błędów nie popełniać. W wielu sytuacjach próbowałem się wczuć w rolę trenera, aby móc lepiej zrozumieć jego decyzje. Obecnie współpracuję z trenerem Grzegorzem Wagnerem i Jackiem Basem, mój wybór klubu nie był przypadkowy, oprócz ogromnych tradycji, to właśnie osoby trenerów i możliwość korzystania z ich dużego doświadczenia zmotywowały mnie do zmiany barw klubowych.
To teraz powiedz co skłoniło Cię do pracy szkoleniowca?
Właściwie stało się to za sprawą Pana Marka Wleciałowskiego, który zaprosił mnie do ciekawego projektu – UKS Kuźnica Katowice.
A czy możesz powiedzieć o Panu Marku, że był Twoim mentorem, inspiracją?
Inspiracją był mój świętej pamięci tata, ale miałem okazję sporo nauczyć się od Trenera Wleciałowskiego i z perspektywy czasu naprawdę wiele mu zawdzięczam. Długo nie musiałem zastanawiać się nad jego propozycją, teraz wiem, że to była jedna z najlepszych decyzji w mojej przygodzie trenerskiej.
Skąd w ogóle pomysł na piłkę nożną?
Chyba nie miałem innego wyjścia. Sport od zawsze był obecny w moim rodzinnym domu. Tata grał w piłkę nożna m.in. w Ruchu Chorzów i Górniku Lędziny, podobnie jak moi wujkowie, którzy grali m.in. w Legii Warszawa, ŁKSie Łódź czy niemieckim Hannoverze SV. Brat mamy, Jan Kłaczek zaliczył nawet występ w Reprezentacji Polski. Zawsze chciałem pójść w ślady ojca, który oprócz tego, że grał w piłkę był również trenerem, szerzej znanym w Chorzowie i Lędzinach. W sumie od kiedy pamiętam, to z tatą ciągle rozmawialiśmy o piłce, dyskutowaliśmy o mojej grze, oglądaliśmy mecze w telewizji, analizowaliśmy je. Rodzice z resztą poznali się w Ruchu Chorzów, gdzie mama grała w piłkę ręczną, a tata, jak wyżej wspominałem, w „nogę”.
To brzmi jak ciekawa opowieść, być może zainteresujemy naszą rozmową również piękniejszą część sympatyków (sympatyczek?) piłki nożnej?
Nie jestem pewien czy to romantyczna historia… Ruch Chorzów jechał do Książenic, żeby zagrać mecz sparingowy i przekazać sprzęt sportowy dla wiejskiego klubu. Ze względu na organizowany z tej okazji festyn każdy zawodnik mógł zabrać ze sobą osobę towarzyszącą. Mój wujek Józef, brat mamy, zabrał właśnie swoją młodszą siostrę. I jakoś tak się złożyło, że na tym wyjeździe moi rodzice poznali się bliżej, co przerodziło się w miłość, która przetrwała ponad 57 lat.
Piękna historia. Wracając jednak do rzeczywistość – gdzie trenujesz młodzież?
Od kilku już lat pracuję w Gwieździe Ruda Śląska oraz w Szkole Mistrzostwa Sportowego w Rudzie Śląskiej. W między czasie pracowałem również w Naprzodzie Lipiny. Od dwóch lat jestem trenerem Kadry Podokręgu rocznika 2009, którą aktualnie prowadzę z Michałem Skowronem i Tomkiem Siudkiem, który do nas dołączył.
Jakie są twoje metody szkoleniowe?
Praca z młodzieżą to wspaniałe zajęcie. Każdy trening mimo wszystko jest innym doświadczeniem. Zaangażowanie i pasja tych młodych ludzi jest dla mnie niemałą motywacją. Mogę szczerze powiedzieć, że właściwie nie czułem nigdy, że popadam w rutynę.
Miałem okazję trenować chyba wszystkie kategorie wiekowe. Oczywiście moje metody szkoleniowe są zależne od wieku podopiecznych, jednak zawsze dbam o to, żeby zawodnicy byli możliwie jak najbardziej świadomi tego co robią i dlaczego coś robią. Chciałbym, żeby rozumieli grę, to dosyć popularne ostatnio hasło, u mnie na zajęciach nie ma tak, że zawodnik gdzieś biegnie "bo trener tak kazał", tylko zawsze wynika to z czegoś związanego właśnie z szeroko pojętym rozumieniem gry, np. wykorzystywaniem wolnej przestrzeni itp. Staram się stworzyć środowisko treningowe, jak najbardziej zbliżone do meczu, w którym zawodnicy muszą wysilić szare komórki. Chcę, żeby w każdym ćwiczeniu odnaleźli jak najwięcej zachowań meczowych. Dążę do tego, by na treningu uczyli się grać, a nie wykonywali "suche" ćwiczenia. Duże znaczenie dla mnie ma również przygotowanie mentalne, to one często definiuje zachowania zawodników i ich motywację wewnętrzną, która moim zdaniem ma największy wpływ na to jak daleko ktoś może zajść.
A czy są jakieś różnice w programie treningowym dla zawodników z Kadry od tego, który przeprowadzasz na przykład w Szkole?
Różnica między szkoleniem młodzieży w klubie, a Kadrą Podokręgu to przede wszystkim czas jaki spędzamy z zawodnikami. W Gwieździe trenując kilka razy w tygodniu lub codziennie np. w Szkole Mistrzostwa Sportowego, mamy czas na to, żeby uczyć chłopców piłkarskiego rzemiosła. W Kadrze również chcemy przekazać zawodnikom możliwie jak najwięcej, jednak spotykając się z chłopakami nawet kilka razy w miesiącu musimy skupić się przede wszystkim na tym czego nauczyli się właśnie w swoim klubie. Mimo wszystko chcemy każdą możliwą chwilę poświęcić na to by ciągle rozwijać naszych zawodników.
Jakie były twoje sposoby na „zdalne szkolenie”?
Czas ograniczeń podczas pandemii, to był wielki test mentalności zawodników. Dla moich podopiecznych wspólnie z Mateuszem Nowickim w Gwieździe i Andrzejem Szydłowskim w SMSie przygotowaliśmy plany treningowe, aby ich forma po ustąpieniu ograniczeń była możliwie jak największa. Wiadomo jednak, że każdy miał różne warunki do ćwiczeń w domu, poza tym nic nie zastąpi treningów na boisku.
A jak wyglądają zajęcia obecnie, kiedy można już trenować w większych grupach?
Teraz, gdy w końcu wróciła namiastka normalności, staramy się jak najlepiej nadrobić stracony czas. Oczywiście przestrzegamy wszystkich ustalonych norm bezpieczeństwa i higieny oraz stosujemy się do wytycznych przekazanych przez m.in. PZPN i nasz Śląski Związek Piłki Nożnej. Wszyscy z utęsknieniem czekamy na moment, w którym koronawirus ustąpi i wrócą w pełni normalne treningi, a przede wszystkim mecze!
Dziękujemy za rozmowę.