1:2
W tym meczu było wszystko. Bramki, rzuty karne i czerwone kartki, a nawet polała się krew... Do tego doszły emocje, ostre spięcia, no i na sam koniec oberwanie chmury...
Młodzież Kamionki podeszła do tego ambicjonalnie. Mecz z solidną drużyną ligi okręgowej, a w dodatku "bitwa" o Mikołów. Nikt nogi nie cofał, mało tego, momentami ta noga trafiała raz w zawodników Kamionki, a raz w piłkarzy AKS-u. Jednak wynikało to nie ze złośliwości, a z ferworu walki, stąd oglądaliśmy męski pojedynek. W pewnym momencie zawodnik gospodarzy musiał opuścić boisko z rozciętą brodą, z której lała się krew. W końcu to nie koszykówka, a prawdziwa męska gra... Gospodarze nie mogli grać otwartego futbolu, więc postawili na obronę, do tego sprzyjało też im małe boisko, więc były idealne warunki do obrony, co momentami wprawiało w irytację bardziej doświadczonych zawodników AKS-u. Czasem też jednak pograli piłką zawodnicy Roberta Brysza. Oczywiście trzeba uczciwie przyznać, że przewaga w prowadzeniu gry była po stronie gości.
Długo męczyli się goście, by strzelić pierwszą bramkę. Zdobył ją w 36 minucie mocnym strzałem Kamil Ściętek. Bramkarz gospodarzy był bez szans. Gdy wszyscy myśleli, że to początek kanonady gości, niespodziewanie wyrównali gospodarze. Piłkarze Roberta Brysza kapitalnie wyszli ze swojej połowy rozgrywając piłkę, ta dotarła pod nogi Michała Szymakowskiego, który został powalony w polu karnym przez Sebastiana Jastrzębskiego i sędzia podyktował rzut karny. Pewnym wykonawcą był nowy nabytek gospodarzy Przemysław Dziura (41. min), który znakomicie wprowadził się do drużyny Kamionki i na pewno będzie dużym wzmocnieniem dla mikołowian.
Niespodziewanie więc do przerwy wynik był remisowy 1:1.
Druga połowa, to już większa przewaga gości, którzy stworzyli sobie wiele sytuacji do strzelenia bramki, jednak bramkarz Kamionki był na posterunku, albo strzały gości były niecelne. W 53 minucie, sędzia dyktuje rzut karny dla AKS-u za faul Łukasza Kopytki na Damianie Wasiaku. Do piłki podszedł Mateusz Sikora, ale trafił w bramkarza Kamionki i dalej mieliśmy emocje.
Od 73 minuty gospodarze grali w "10", bo za drugą żółtą kartkę boisko musiał opuścić Michał Duda. Od tego momentu goście jeszcze bardziej zaatakowali i dwie minuty potem strzelili - co jak się później okazało - zwycięską bramkę. Długo swoją akcję rozgrywali w 75 minucie goście. W końcu nastąpiło dośrodkowanie w pole karne, a tam już niezawodny Jacek Wujec uderzył z pół obrotu, błąd przy obronie popełnił bramkarz Sebastian Duda i piłka po odbiciu od niego wpadła do bramki.
Jak widać szczęście sprzyja lepszym... Goście jeszcze mieli kilka sytuacji, ale piłka przelatywała obok bramki. W ostatniej minucie zawodnik gospodarzy Szymon Bandura dostał jeszcze drugą żółtą kartkę i piłkarze Roberta Brysza kończyli mecz w "9", ale to już nie miało wpływu na końcowy wynik. Goście wygrali 1:2 i awansowali do kolejnej rundy Pucharu Polski na szczeblu Podokręgu Katowice.
Wielkie brawa dla Kamionki, która z taką grą może grać o czołowe lokaty w katowickiej A klasie. Brawa dla gości za awans, ale muszą na pewno piłkarze Adama Krzęciesy przeanalizować to spotkanie, by uniknąć "takich męczarni" w kolejnych meczach z niżej notowanymi rywalami.
Robert Brysz (trener Kamionki): Dla Nas Puchar Polski jest jedyną drogą, żeby zagrać z drużynami z wyższej ligi. Widać było, że AKS też ambitnie podszedł do meczu i zagrał najlepszym składem, dlatego nikogo nie trzeba było specjalnie mobilizować. Wiadomo, że technicznie i motorycznie to goście byli zdecydowanie lepsi, a my nadrabialiśmy ustawieniem i ambicjami. Mieliśmy swój pomysł na mecz, żeby zamykać środek i odkrywać bocznych obrońców i potem ich pressować. Po takiej właśnie sytuacji odebraliśmy piłkę rywalom i wywalczyliśmy rzut karny. Szacunek dla chłopaków, że takie założenia taktyczne są w stanie realizować na poziomie czysto amatorskim. W drugiej połowie wiadomo, że sił już ubywało i przewaga rywali rosła i często byliśmy spóźnieni. Mieliśmy 2-3 momenty, żeby zagrozić bramce, ale to goście trafiają i zasłużenie wygrywają. Czy graliśmy ostro? Obie strony grały twardo i nikt nie odpuszczał - jak to bywa w derbach. Myślę, że mimo wszystko chłopakom należą się brawa za mecz, nie zostaliśmy rozgromieni, jak to powinno wyglądać w meczu drużyn z różnych klas rozgrywkowych. AKS-ie życzymy powodzenia w lidze i upragnionego awansu, żeby 4 liga zawitała znowu do Mikołowa.
Adam Krzęciesa (trener AKS): Derby jak to derby, jak zwykle zacięte i pełne walki. Boisko rozmiarem ułatwiało granie gospodarzom, którzy byli nastawieni na obronę. Na szczęście próbowaliśmy grać i to przyniosło bramki i zwycięstwo. Gratulacje dla chłopaków za walkę i zwycięstwo.
Kamionka Mikołów - AKS Mikołów 1:2
Dziura - karny - Ściętek, Wujec
źródło: własne, Rafał Sacha
foto i filmy: Rafał Sacha - lokalnapilka.pl