Polski czy niemiecki, czyli krótka historia FC Katowice
1. FC Katowice to drużyna, która przed decyzjami zwycięskich w I wojnie światowej mocarstw była jedną z mocniejszych ekip grających w niemieckich rozgrywkach regionalnych. Trzykrotni wicemistrzowie południowo – wschodnich Niemiec, pięciokrotni mistrzowie Górnego Śląska (1907, 1908, 1909, 1913 i 1922). Zawodnicy występowali w biało-czarnych strojach, nawiązujących kolorystyką do trykotów reprezentacji Niemiec. I chociaż Erstery chciały walczyć o mistrzostwo Niemiec, to rozstrzygające znaczenie miały tutaj polityczne zawirowania. Po plebiscycie, wschodnia część Górnego Śląska przeszła pod polskie władanie, stolicą województwa śląskiego zostały Katowice. Wiele klubów znalazło się w trudnej sytuacji – chociaż uważały się za członków DFB – ten odmówił im gry w kolejnych sezonach niemieckich rozgrywek. Klub niejako został pozostawiony sam sobie. 1. FC Kattowitz był drużyną mieszczańską, wspieraną przez drobny kapitał mieszczański, który identyfikował się jako Mniejszość niemiecka w Polsce. W zespole grali wyłącznie Ślązacy, niektórzy z nich słabo mówili po polsku. Co jednak niezwykle przewrotne Erster Fussball-Club Kattowitz w 1927 roku został jednym z czternastu założycieli Ligi Polskiej! Jednak kwestie tożsamości narodowej Ślązaków wciąż były bardzo złożone i budziły wiele kontrowersji. Widać to choćby na przykładzie meczu, który odbył się 25 września 1927 roku, kiedy to do Katowic przyjechała ekipa Białej Gwiazdy. Obie drużyny zajmowały wówczas wysokie miejsce w tabeli. Zwycięzca meczu zapewniłby więc sobie kapitalną pozycję do walki o pierwszy w historii polskiego piłkarstwa tytuł mistrzowski w rozgrywkach ligowych. Sędzia z Łodzi, ulegając jednak politycznym naciskom, wypatrzył wynik meczu, odgwizdując pozycję spaloną po kontaktowym golu zdobytym przez Ernsta Joschke. Doszło o zamieszek, do akcji wkroczyły uzbrojone w karabiny oddziały policji. Po wznowieniu gry i podyktowaniu karnego dla Wisły, zawodnicy FC ostentacyjnie zeszli z boiska. Polityka ostatecznie wygrała z futbolem. Przecież klub nazywający się Erster Fussball-Club Kattowitz nie mógł zostać pierwszym historycznym mistrzem Polski! Kapitan Wisły, Henryk Reyman tak wspominał ten mecz: Wisła czuła się w obowiązku bronić barw Polski, aby nie dopuścić do pożałowania godnej sytuacji, w której tytuł mistrza Polski dostałby się w obce ręce. Prasa sugerowała rozwiązanie klubu, który zresztą przez następne lata był bacznie obserwowany przez władze polskie. Klub miał zostać relegowany z ligi po zamieszkach podczas meczu ze Śląskiem Świętochłowice – uratowała ich wtedy interwencja Berlina. Ostatecznie w czerwcu 1939 roku klub został zdelegalizowany, gdyż w tym czasie grupował już środowiska niemieckie o skrajnie nacjonalistycznych sympatiach. Jednak już w pierwszym tygodniu września Joschke – podówczas powiatowy szef NSDAP – reaktywował 1. FC Katttowitz. Władze niemieckie starały się zrobić z klubu niemiecką wizytówkę piłkarskiego Śląska i sprowadzili do niego byłych reprezentantów pochodzących z Katowic: Ewalda Dytko, Erwina Nytz i Ernesta Wilimowski. Podczas wojny drużyna nie odnosiła większych sukcesów, a po wejściu do Katowic wojsk radzieckich klub w praktyce przestał istnieć. Georg Joschke po wojnie przeniósł klub a raczej związane z nim wspomnienia do Salzgitter. Funkcjonowało tam do 1990 roku Stowarzyszenie Tradycji 1.FC Kattowitz.
Wilimowski i inni
Klub może poszczycić się jednak kilkoma reprezentantami Polski: Emil Görlitz – był pierwszym reprezentantem Polski z Górnego Śląska, Karol Kossok - który rozegrał w sumie pięć spotkań z białym orzełkiem na piersi, Erwin Nytz, czy słynny Ernest Wilimowski. Otto Heidenreich – uważany za jednego z najlepszych obrońców w Europie lat dwudziestych – odmówił gry w reprezentacji z prostej przyczyny – w najmniejszej części nie czuł się Polakiem. Nieco mniej czytelne były wybory wychowana klubu Ernesta Wilimowskiego. Przed wojną reprezentował Polskę, w jej trakcie III Rzeszę. Koszulki z białym orłem czy hitlerowską swastyką zdawały się być dla niego tylko strojami na mecz. Wilimowski dorastał bez ojca, niemieckiego żołnierza, który poległ na froncie. Młody chłopak przyjął wkrótce nazwisko ojczyma – Romana Wilimowskiego. W 1934 roku zawodnik przeszedł do Ruchu Hajduki Wielkie (za 1000 zł - odpowiednik 10 pensji listonosza), co zostało odebrane jako deklaracja propolska. W trakcie II wojny światowej reprezentował Rzeszę, po wojnie próbował powrócić na Górny Śląsk, ale władze PRL uznały go za zdrajcę. Przez wielu, jak choćby Gerarda Cieślika, uznawany był za najlepszego piłkarza jakiego w życiu widzieli. Wilimowski trafił na listę PZPN z nazwiskami stu piłkarzy, z których została stworzona złota jedenastka z okazji 100-lecia PZPN. Na płycie jego grobu wyryto imię w wersji niemieckojęzycznej, nazwisko – polskojęzycznej. Wydaje się to być dość wymownym podsumowaniem życia pełnego kapitalnych goli, pięknych spotkań i trudnych, kontrowersyjnych i – dla zdecydowanej większości – niezrozumiałych wyborów.
Reaktywacja
Od 2006 roku istnieje 1.FC Katowice, na którego czele stoi Wojciech Koczubik i Krzysztof Ziemba. Klub, podobnie jak w latach międzywojennych, ma duże problemy z boiskiem. Nie posiada własnego stadionu. Pozostały też biało-czarne barwy i herb. I chociaż dzisiaj piłkarze i działacze nie mówią po niemiecku są żywą historią niełatwych, momentami tragicznych stosunków polsko – niemieckich, jakie panowały na Górnym Śląsku. Pierwszym i jedynym takim klubem w Polsce i w Niemczech.
Obecnie w Klubie dużą wagę przywiązuje się do szkolenia młodzieży. Trener Ziemba całe swoje serce wkłada w działania, które mają pomóc rozwijać się młodym adeptom sztuki piłkarskiej. Wiadomo, w klubie są problemy, najbardziej palącym jest brak dostępności do boisk, potem dochodzą kwestie finansowe. W klubie, który jest klubem środowiskowym, trenuje obecnie 5 drużyn dziecięco – młodzieżowych (około 18-20 zawodników na drużynę) oraz „seniorzy” występujący w Klasie B – co ciekawe drużyna została zbudowana w większości na wychowankach (około 14-16 zawodników). Oczywiście przestrzegane są wymogi sanitarne – zgodnie z wytycznymi, a w okresie lockdown’u zawodnicy trenowali – w miarę możliwości – w oparciu o rozpiski i filmiki wysyłane przez trenera. Pomimo wszelkich trudności w klubie jest człowiek, który walczy i działa! Życzymy Panu Krzysztofowi dużo wytrwałości i siły. Mamy nadzieję, że zobaczymy się na boiskach już pod koniec sierpnia.
Źródła:
- https://pl.wikipedia.org/wiki/1._FC_Katowice
- Drygalski Pierwszy i jedyny w: Śląska saga. Część 1.