Podokręg

Najważniejszy dzień z życia 100-latka – Wawel Wirek

27/12/2020 10:38

W Wawelu Wirek Piotr Buchcik oficjalnie pełni funkcję wiceprezesa, ale mieszkający „za płotem”, wychowanek, wieloletni trener i działacz spędza w klubie tyle czasu, że można go nazwać mianem „alfy i omegi”.


- Jaki był dla waszego klubu rok 2020?

- Przez ten rok wiele się zmieniło. Na początku nikt nie myślał o koronawirusie, ale COVID sprawił, że dzisiaj żyjemy w innych czasach i możemy się cieszyć, że... żyjemy, bo niektórzy odeszli. Dla nas kończący się rok miał być szczególny – jubileuszowy, ale weszliśmy w niego z informacją, że Urząd Miasta nie będzie finansował sportu i władze Rudy Śląskie nie wspomogły nas w niczym. A trzeba dodać, że my mamy swoją bazę, którą bez dotacji musieliśmy utrzymać sami. O tym, że sobie poradziliśmy świadczy rozegrany 13 grudnia ostatni w tym roku mecz w klasie okręgowej z Naprzodem Lipiny, wygrany przez nas 3:1. Stan płyty był idealny, a to przecież kosztuje... Na szczęście mamy ludzi, którzy nas wspierają i jest w klubie Eugeniusz Ufel, który murawę traktuje jak swoje dziecko. Płyta służy nam już 34 lata, a ciągle uważana jest za wzorową.

- Jak planowaliście świętować jubileusz 100-lecia klubu?

- Nastawialiśmy się na świętowanie 6 czerwca, bo to jest data powstania klubu, ale w tym dniu, w tym roku, niczego nie udało się zrobić. Miały być turnieje dla każdej z naszych drużyn młodzieżowych, a seniorzy mieli rozegrać mecz towarzyski z Piastem Gliwice, którego zawodnikiem jest Martin Konczkowski. To nasz wychowanek. Ma już na koncie prawie 250 występów w ekstraklasie a barwach Ruchu Chorzów i Piasta Gliwice, z którym zdobył mistrzostwo Polski. Niestety nic z tych planów nie wyszło, ale rok jubileuszowy jeszcze trwa i mam nadzieję, że do 6 czerwca przyszłego roku uda się nam zorganizować obchody tego wyjątkowego święta, w wyjątkowym klubie. Wawel to coś więcej niż klub. Już sama nazwa – zaczerpnięta z symbolu polskości – świadczy o jego wielkiej roli. Pierwsze koszulki były ufundowane przez Komitet Plebiscytowy. Naszym celem jest krzewienie postaw patriotycznych i miłości do „małej ojczyzny”. Od 1926 roku boisko Wawelu jest w tym samym miejscu i pokolenia ludzi, którzy tu się urodzili, przychodząc na nasz stadion mówią „jo tu groł”. A wychowali się tu wielcy wielcy zawodnicy na czele z Erwinem Wilczkiem, który z Górnikiem wywalczył 9 tytułów mistrza Polski i zdobył 6 razy Puchar Polski oraz zagrał w finale Pucharu Europy Zdobywców Pucharów. Polskę – w ostatnim meczu przed II wojną światową – reprezentował też Paweł Cyganek, który u nas stawiał pierwsze kroki, tak samo jak kolejny – już powojenny – reprezentant Waldemar Słomiany, czy król strzelców ekstraklasy Grzegorz Kapica oraz Janusz Sobol i Stanisław Grzywaczewski. Z naszej kuźni talentów nadal wyrastając ligowcy o czym świadczy przebijający się w Górniku Zabrze Michał Rostowski. Ruda Śląska choć nie miała nigdy drużyny w ekstraklasie, a Wawel tylko sezon w 1960 roku grał w II lidze, wychowała pięciu królów strzelców, a dwóch z nich Grzegorz Kapica i Adam Kompała mieszkało niedaleko naszego boiska. Razem na naszej murawie zagrali jednak tylko w meczu charytatywnym w 2019 roku.

- Kto jest dzisiaj symbolem Wawelu?

- Wśród zawodników od dziecka związani z Wawelem są bracia Kałużni. Krzysztof to już nie tylko stoper, ale i członek zarządu, a Grzegorz to nasz snajper. O sile drużyny stanowi też Mariusz Lux, Wawel jednak to nie tylko zawodnicy, ale też tacy ludzie jak kierownik Eugeniusz Ufel, gospodarz Andrzej Nowak czy masażysta Eugeniusz Wawrzynek. Dzięki nim możemy istnieć i taki cel zakładamy sobie na 2021 rok, w którym miasto obiecało wsparcie. W kończącym się roku nie mieliśmy go, ale dzięki ludziom dobrej woli przetrwaliśmy i wszystkim bardzo dziękujemy oraz liczymy na dalszą pomoc. A rodziców, od których pierwszy raz pobieraliśmy składki członkowskie, prosimy o zrozumienie. Ich dzieci u nas mogą się rozwijać, o czym świadczy fakt, że na pięć drużyn młodzieżowych trzy w swoich rozgrywkach zajęły pierwsze miejsce, jedna drugie i jedna trzecie, a do tego dochodzi jeszcze grupa naborowa. Wyniki nie są jednak najważniejsze, bo przede wszystkim wychowujemy. U nas nie ma miejsca na przekleństwa. Pokazujemy odpowiednie wzorce. Wpajamy, że nasza dzielnica ma swoją wyjątkową historię i dalej chcemy to robić, bo dla Wirka, gdzie słowo Wawel, tak jak piłka, łączy pokolenia.